No i Finnick.
Finnick być musi.
Co tu więcej mówić? Finnick - mój mąż, więc wypada mieć coś (kilka, ewentualnie kilkanaście, coś'i) co mi o nim przypomina, prawda?
Bo brelok z jego półnagą (!!) podobizną, nie zalicza się jeszcze do psychopatycznej obsesji!
Prawda?!
Oh, I'm just kidding!
(I'm not kidding)
So... Neonowo-kolorowy sznureczek nylonowy i drewniane koraliki z literkami. Mniej więcej.
Szał. Tylko to słowo jest w stanie opisać mnie, zdającą sobie sprawę, z tego, że potrzebuję dwóch literek "I".
No ale "Potrzeba matką wynalazków"! Nożyk i zdrapujemy kreseczkę w literze "L"! A co!
Btw. Dzisiejszy dzień miło spędzony z pewną osobą xD Piszę z nią książkę, lubi Igrzyska (nie czytała HP, ale jej wybaczę ;___;), akceptuje moją miłość do Finnick'a, Sama Claflina, Ian'a O'Shea, Jake'a Abela, Lucasa Gottesman'a, Peety Mellarka, Josh'a Hutchersona, Gale'a Hawthorne'a, Liama Hemswortha, Neville'a Longbottom'a i Matthew Lewisa.
Tak. Kolejność przypadkowa. Poza Finnick'iem i Samem. Oni są na pierwszym miejscu.